Światowa Organizacja Zdrowia, WHO, twierdzi, że zanieczyszczenie powietrza stanowi największe zagrożenia dla zdrowia mieszkańców Europy. Na jakiej podstawie? Szacunkowa liczba przedwczesnych zgonów z tej przyczyny wynosi ponad 1000 dziennie! Transport drogowy przyczynia się do znaczącej części z nich. We wrześniu 2015 wybuchła afera „dieselgate” związana z procederem montowania w pojazdach oprogramowania pozwalającego na manipulację wynikami pomiarów emisji zanieczyszczeń. Przy okazji zbadano, że odpowiada on m.in. za prawie 40% emitowanych do atmosfery tlenków azotu (NOx), które mają udział w powstawaniu smogu i kwaśnych deszczy.
Francuski Senat oszacował nawet koszt ponoszony rocznie z powodu zanieczyszczenia powietrza. Uwzględniając wpływ na zdrowie oraz konsekwencje ekonomiczne określili, że jest to 101,3 miliarda euro rocznie. Wskazano przy tym 45 000 przedwczesnych zgonów w skali roku, związanych z astmą, atakami serca, rakiem płuc, zawałami i zapaleniem oskrzeli. Czy można temu zaradzić? Dni bez samochodu w Paryżu i Brukseli spowodowały spadek ilości NOx i cząsteczek PM10 oraz PM2.5. Transport jest nam jednak potrzebny! Wniosek? Potrzebujemy elektromobilności.
Jeżeli ten argument nie jest wystarczający, to warto zwrócić uwagę, że z powodu ruchu na ulicach miast około 100 milionów mieszkańców Europy jest wystawiona na hałas o średniej głośności 55 dB lub większy, przez cały dzień i noc (wg Europejskiej Agencji Środowiska). Badania wspomnianej wcześniej WHO z 2011 roku powiązały problem miejskiego hałasu ze stanem zdrowia mieszkańców. Otrzymane wyniki wskazały, że 1,8% ataków serca w krajach Europejskich może być związane właśnie z ciągłym narażeniem na „dźwięki miasta”. Pojazdy elektryczne są natomiast cichsze od konwencjonalnych.
Negatywne skutki zanieczyszczeń i hałasu nie są bajkami. Dotykają nas już teraz. Rozwój elektromobilności nie może czekać.