Na Islandii powstała instalacja pochłaniająca CO2 – Orca, która anektuje więcej CO2 niż drzewa i jest zasilana energią z odnawialnych źródeł.

Konkretyzując Orca, czyli po islandzku „energia”, wyłapie szacunkowo 4 tys. ton dwutlenku węgla w ciągu jednego roku. Wyobraźmy sobie: 4 tys ton dwutlenku węgla to mniej więcej tyle, ile 870 samochodów może wyemitować przez 12 miesięcy.

Instalację urządzenia rozpoczęto w maju 2020 roku. Obiekt składa się z ośmiu metalowych prostopadłościanów przypominających kontenery. Jak działa Orca? Zakład używa wentylatorów, które wciągają powietrze do kolektora. W nim natomiast znajduje się materiał filtrujący. Kiedy zbiorniki napełnią się zamykają się żaluzje kolektora, a temperatura wewnątrz niego podnosi się. Uwolnione CO2 zostaje wychwycone, zmieszane z wodą i wtłoczone w bazaltowe skały na głębokość 1 km, które po dwóch latach ulegną mineralizacji. Należy dodać, że wykorzystane do jej produkcji kontenery mają mniej stali niż standardowo.

Projekt jest efektem kooperacji dwóch firm: szwajcarskiej Climeworks i islandzkiej Carbfix. Wsparły go: Microsoft, Shopify, Swiss Re oraz osiem tysięcy prywatnych inwestorów.

Instalacja wygląda imponująco i entuzjaści technologii widzą w niej spory potencjał oraz kolejny milowy krok. Jednak sceptyczni eksperci dostrzegają ograniczenia w przydatności: tak duży pochłaniacz dwutlenku węgla wchłania stosunkowo niewiele gazu, by mógł on skutecznie wpłynąć na zmiany klimatyczne na świecie, takie konstrukcje musiałyby być pomnożone.

To natomiast rodzi kolejne wyzwania, takie jak koszt instalacji, którą szacuje się na 10-15 mln dolarów, do tego dochodzi emisyjny transport CO2, którego nie da się wtłoczyć pod każdą instalację. My patrzymy jednak na Orcę z podziwem i nadzieją. Takie przedsięwzięcia są dowodem rosnącej świadomości na temat potrzeby walki ze zmianami klimatycznymi.