Znajdziemy je wszędzie – w swoich telefonach komórkowych, laptopach, we wszystkich elektronarzędziach, z których korzystamy. Akumulatory litowo-jonowe, bo to o nich mowa, są obecnie najpowszechniejszymi akumulatorami używanymi na świecie. Wykorzystywane są także w samochodach elektrycznych. To właśnie dzięki tym ostatnim i towarzyszącemu im rozwojowi technologii, mamy szansę wkroczyć w nową erę, w której ogniwa litowo-jonowe zostaną zastąpione przez akumulatory litowo-żelazowo-fosforanowe.
Przyczyna zmian jest prosta – kobalt. To pierwiastek chemiczny, tzw. metal ziem rzadkich, który jest wykorzystywany w znanych nam akumulatorach. To one są najdroższymi elementami samochodów elektrycznych. A co odpowiada za ich cenę? Właśnie kobalt. Chociaż obecnie jego wartość za tonę wynosi 30 tys. dolarów, 2 lata temu koszt był 3 razy wyższy, gdzie za 1000 kg surowca trzeba było zapłacić aż 95 tys. dolarów. Znaczne koszty, nieprzewidywalność cen na rynku surowców, walka o dostęp do metalu z innymi podmiotami (zarówno firmami jak i państwami) – to wszystko sprawia, że rynek szuka stabilniejszych warunków do produkcji podzespołów.
Wydaje się, że znalazł je właśnie w ogniwach żelazowo-fosforanowych. Nie są one nowością na rynku elektromobilności, ponieważ akumulatory tego typu projektowano już wcześniej jako alternatywa dla magazynów energii. Prawie dekadę temu były też wykorzystane w napędzie Fisker Karma – modelu EV produkowanego przez Fisker Automotive. Wprowadzone wtedy rozwiązanie nie przyjęło się na rynku, jednak branża e-mobility ma nadzieję na jego powrót w nowym, ulepszonym wydaniu. Wszystko za sprawą prac prowadzonych przez gigantów motoryzacji – General Motors, Grupy Volkswagen i Tesli.
Ta ostatnia przygotowuje właśnie swój wrześniowy event pod nazwą „Dzień baterii”. Ma to być wydarzenie dla inwestorów, którzy dowiedzą się o technologicznych planach i osiągnieciach firmy. Mówi się, że to właśnie wtedy mają zostać ogłoszone szczegóły dotyczące nowych baterii o większej pojemności, żywotności, a także o mniejszej ilości kobaltu. Smaczku dodają pogłoski, że nowe ogniwa mają być wykorzystane przy produkcji flagowca firmy – Modelu 3. W kuluarach nie bez przyczyny rozbrzmiewają głosy, że właśnie z tego powodu Musk przesunął z czerwca na wrzesień walne zgromadzenie akcjonariuszy. „Wierzę, że Tesla przywróci do życia tę technologię” – mówi Shirley Meng – naukowiec i wykładowca z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Nawet jeśli firma z doliny krzemowej nie spełni w najbliższych miesiącach pokładanych w niej oczekiwań, do przejęcia palmy pierwszeństwa stoją w szeregu inne koncerny motoryzacyjne. Volkswagen współpracuje z firmą CATL, która inwestuje w akumulatory nowej technologii. Prócz niej jest również również General Motors, który w swoich ogniwach zredukował zużycie kobaltu z 18% do 4,5%. Rosnąca konkurencja w rozwoju technologii w ośrodkach badawczych firm samochodowych już teraz przekłada się przynajmniej na jeden spadek – obecności kobaltu w akumulatorach aut elektrycznych.